W końcowych scenach w napięciu oraz z trwogą na twarzy śledzimy desperackie próby walki protagonistów z zawistnym duchem nawiedzającym dom Perronów. Dzięki ponadprzeciętnym, jak na horror efektom specjalnym, kakofonicznym dźwiękom, jak również pełnej dramaturgii i napięcia atmosferze, obraz "Obecność" naprawdę potrafi przerazić.
Horror jest tym gatunkiem filmowym, który jakiś czas temu wypadł z moich łask całkowicie – być może była to kwestia tego, że wyrosłam z potrzeby odczuwania strachu, a być może faktem, że w dzisiejszych czasach niezwykle trudno jest trafić na horror z prawdziwego zdarzenia. Rzeczą niezwykle smutną jest to, że sporą część produkcji należących do tego gatunku można spokojnie streścić w pewnej mało pochlebnej zagadce, którą wymyśliłam dawno temu, podczas oglądania filmu Wzgórza mają oczy, mianowicie – co to jest: wchodzi do głowy lewym uchem, wychodzi prawym, a jednak wciąż masz to w czaszce? Po obejrzeniu wspomnianego filmu odpowiedź nasuwała się sama – chodziło o kilof. W branży brakowało kogoś, kto potrafiłby zrealizować film mający widza przestraszyć, ale nie za pomocą hektolitrów wylanej krwi, kilometrów wyprutych wnętrzności i nagle pojawiających się na ekranie maszkar, tylko za pomocą odpowiedniego prowadzenia fabuły – budowania napięcia i atmosfery grozy, umiejętnie posługując się oprawą audiowizualną. Zdecydowanie brakowało filmu grozy, po obejrzeniu którego obawiałabym się koszmarów, odczuwając potrzebę zapalenia wieczorem świateł w domu, nawet jeśli miałoby to trwać raptem przez jeden wieczór. W końcu na ekranach kin pojawiła się Obecność 2, na którą postanowiłam się wybrać, by zweryfikować zasłyszane opinie. Jednak, z racji tego, że przed obejrzeniem kontynuacji lubię znać całą historię, sięgnęłam po pierwszą część – dowiadujemy się z napisów pojawiających się po jednej z pierwszych scen – opowieść oparta jest na faktach, a cała fabuła dotyczy jednej z tysięcy spraw, którymi zajmowało się małżeństwo Warrenów – Ed i Lorraine. Sprawie na tyle strasznej i makabrycznej, że postanowili ujawnić ją dopiero teraz, po wielu latach od samych wydarzeń. Warto nadmienić, że zgodnie z informacjami podanymi nam przez twórców filmu,Warrenowie znani byli jako małżeństwo zajmujące się badaniami zjawisk paranormalnych – Lorraine jest jasnowidzem i medium, zaś Ed to jedyny świecki demonolog, którego uznał Kościół Katolicki. Poznajemy ich już od pierwszych sekund filmu, obserwując tajniki ich pracy przy jednej z ich spraw – dotyczącej lalki Annabelle, opętanej przez jakiś nieludzki, demoniczny byt. Na marginesie wspomnę, że na podstawie tego śledztwa nakręcono film Annabelle, który pojawił się rok po premierze Obecności – w 2014 roku – będąc jej prequelem. Wracając już jednak do samej produkcji– przez pewien czas jej fabuła prowadzona jest dwutorowo – z jednej strony mamy małżeństwo Warrenów, których poznajemy jako wykładowców, badaczy zjawisk niewyjaśnionych i rodziców zajmujących się wychowaniem córki, z drugiej zaś strony poznajemy historię Perronów, którzy wraz ze swoimi pięcioma córkami wprowadzają się właśnie do domu na wsi. Właściwie od samego początku zdajemy sobie sprawę z tego, że w ich nowym lokum stanie się coś złego – nie tylko przez wzgląd na to, że w podobny sposób zaczął się już niejeden horror, ale też dlatego, że scenarzyści dają nam pewne subtelne budowane jest stopniowo, poczucie niebezpieczeństwa narasta powoli – zarówno w widzu, jak i w postaciach, które początkowo nie zdają sobie sprawy z niebezpieczeństwa, w jakim się znalazły. Obserwujemy więc jak Perronowie najpierw ignorują dziejące się wokół rzeczy, jak chociażby przeświadczenie córek, że ktoś je obserwuje, niechętny do wejścia do domu pies, niewyjaśnione stukanie i hałasy, spadające ze ścian ramki ze zdjęciami i zapach zgnilizny, którego źródła nie potrafią zdiagnozować. W końcu jednak, po kilku niewyjaśnionych incydentach, pani Perron postanawia zwrócić się o pomoc do kogoś, kto na niewyjaśnionych zjawiskach zna się najlepiej – do Warrenów, którzy zgadzają się pomóc. Ta decyzja sprawia, że od tej pory fabuła biegnie już jednym torem, my zaś mamy okazję obserwować całe zdarzenie z dwóch punktów widzenia – ze strony rodziny, którą nęka niewyjaśnione i ze strony tych, którzy starają się im pomóc w uwolnieniu od kłopotów. Nietrudno się też domyślić, że od chwili kiedy na progu domostwa pojawiają się demonolodzy, następuje również eskalacja dziwnych, mrożących krew w żyłach wydarzeń, a napięcie już tylko rośnie. Reżyser – znany z takich produkcji jak Piła czy Naznaczony – James Wan, umiejętnie operuje wszystkim tym, co ma widza przyprawić o gęsią skórkę, potwierdzając tym swój dar do kręcenia filmów tego pewnym smutkiem stwierdzam, że aktorstwo jest strasznie nierówne. Położenie nacisku na postacie dorosłych sprawia, że córki państwa Perron zepchnięte są do roli tła – przez cały film nie dowiadujemy się o nich niczego, nie posiadają żadnych cech charakterystycznych, które pozwoliłyby je od siebie odróżnić. Ich jedyną rolą jest odegranie przerażenia w odpowiednim momencie, a nie aktywne uczestniczenie w kreowaniu fabuły. To zadanie spadło na cztery główne postacie – małżeństwa Warrenów i Perronów. Tutaj sprawa ma się znacznie lepiej, bo aktorzy dobrani do tych ról spisali się pierwszorzędnie, na szczególną zaś uwagę zasługują postacie kobiece: Vera Farmiga, wcielająca się w postać Lorraine Warren, okazała się być strzałem w dziesiątkę. Jej bohaterka jest autentyczna, a ciepło i pewność siebie, które od niej biją pozwalają widzowi uwierzyć w chęć pomocy udręczonej rodzinie Perronów. Również Lili Taylor, grająca Carolyn Perron, wypada na ekranie bardzo dobrze – widać w niej zarówno miłość do rodziny, jak i lęk o jej bezpieczeństwo, popychający ją do poproszenia pary demonologów o pomoc. Kroku dotrzymują im także mężczyźni, zdają się być jednak nieco odsunięci – nie tak, jak dziewczynki, osobiście jednak doszłam do wniosku, że w dużej mierze wyeksponowano w filmie postacie kobiece: ich oddanie rodzinie i troskę o nią, oraz ich przywiązanie do dzieci, które demon stara się obrócić przeciw nim. Nie mogę jednak przemilczeć tego, że Patrick Wilson w roli Eda Warrena oraz Ron Livington wcielający się w Rogera Perrona wycisnęli ze swoich postaci to, co tylko mogli i na co pozwalała im fabuła – ich troska o żony i rodziny była jak najbardziej w horrorach nie buduje się jednak jedynie dobrym aktorstwem i przedmiotami, które spadają w najmniej oczekiwanych momentach. W filmach z tego gatunku niezwykle ważna jest oprawa audiowizualna – sposób poprowadzenia kamery, pokazania danej sceny, uwypuklenia pewnych elementów w odpowiedni sposób. A czasem i nawiązanie do innego filmu – wprawne oko znajdzie pewien motyw zaczerpnięty z Ptaków Hitchcocka. Przede wszystkim jednak do zbudowania nastroju grozy, który sprawi, że serce widza bije odrobinę mocniej w oczekiwaniu, potrzebna jest dobrana muzyka i efekty dźwiękowe. Muszę przyznać, że i tutaj twórcy filmu nie zawiedli – budują nastrój nawet zwykłym klaśnięciem, które pada w odpowiednim momencie. Joseph Bishara, twórca muzyki do tego horroru (i kilku innych, w tym Annabelle i Naznaczonego) po raz kolejny pokazuje, że i on jest właściwą osobą na właściwym miejscu – pierwszorzędnie buduje napięcie przy pomocy dźwięków i nastrojowej muzyki, która potrafi przyprawić człowieka o gęsią skórkę, podkreślając klimat grozy, wzbudzając w widzu przeświadczenie, że oto właśnie zaraz stanie się coś strasznego, coś co zmrozi mu krew w żyłach. Być może jest to kwestia zgranej ekipy, która współpracowała ze sobą już wcześniej (chociażby przy filmie Naznaczony, który reżyserował Wan, muzykę do niego komponował Bishara, a w jedną z głównych ról wcielał się Patrick Wilson), a być może to po prostu dobry warsztat odpowiedzialnych za produkcję osób, jednak wszystkie poszczególne elementy składają się w spójną całość, która na niemal dwie godziny całkowicie przykuwa naszą będę oceniać całej historii pod kątem prawdziwości, faktem natomiast jest, że Lorraine Warren żyje do dnia dzisiejszego, a małżeństwo Perronów zwróciło się o pomoc do niej i jej męża. Wydarzenia te spisane zostały przez najstarszą córkę Perronów w formie książki ze wspomnieniami z tego okresu i podobno właśnie ona posłużyła twórcom jako baza pod fabułę produkcji. Faktem natomiast jest, że zrealizowana jest ona na tyle dobrze, że miałabym opory przed obejrzeniem jej samej, w środku nocy… i to pomimo zakończenia, które po wszystkim, co zobaczyliśmy, wydaje się być nie na miejscu. To niedociągnięcie gotowa jestem jednak wybaczyć, a sam film polecić każdemu, kto odczuwa wewnętrzną potrzebę obudzenia w sobie strachu i spędzenia nocy przy zapalonym świetle, bojąc się wyjść do nieoświetlonego przedpokoju lub na wieczorny spacer. Nie uświadczymy w tej produkcji nadmiaru krwi, wnętrzności i wszystkich tych elementów, które od jakiegoś czasu stanowią główny sposób na przestraszenie widza, w większości wypadków wzbudzając jednak uczucie zniesmaczenia. Obecność to jeden z tych horrorów, których groza opiera się raczej na oddziaływaniu na psychikę oglądającego, a nie na walorach 7/10Plusy: + brak krwi i wnętrzności + budująca klimat muzyka + postacie kobiece + umiejętnie budowane poczucie zagrożenia i strachuMinusy: – postacie dziewczynek zepchnięte do roli tła – nieprzystające do całości filmu zakończenieAutor: Idris
Historia oparta na faktach. OBECNOŚĆ 3: NA ROZKAZ DIABŁA już w kinach #niespodzianka Tylko dla widzów o mocnych nerwach! Specjalne maratony trzech
Horror "Obecność" jest to film oparty na faktach. Nakręcono go w 2013 roku. Opowiada on o rodzinie, która wprowadza się do domu, gdzie straszy. Cała akcja ma swoje podłoże w prawdziwych wydarzeniach. W roku 1971 rodzina Perron przeprowadziła się do domu pochodzącego z XVIII wieku w Rhode Island. Już pierwszego dnia po wprowadzeniu jedna z córek (było ich 5), dostrzega starszego pana siedzącego na fotelu, po czym okazuje się, że nikogo tam nie ma. W filmie nie ma o tym mowy. Podobno w domu tym wcześniej mieszkały inne rodziny, które również doświadczyły tragicznych wydarzeń. Pierwsza osobą, która tu zginęła, był John Arnold, który się powiesił w jednym z przybudowanych budynków. Miał 93 lata. Potem w domu miały miejsce jeszcze inne wypadki, zatrucia, samobójstwa itp. Dom nawiedzało wiele duchów, ale najgroźniejszym z nich był duch matki, która najpierw zamordowała swoje dziecko, a później sama powiesiła się na drzewie. I ten właśnie fakt jest przedstawiony w filmie. Duch ten podobno bał się ognia, ale to w w filmie też nie jest ukazane. Trailer filmu Obecność: Rodzinie pomaga małżeństwo, którego zadaniem jest zwalczenie duchów. Są to specjaliści od zjawisk paranormalnych, którzy chcą pomóc rodzinie zrozumieć co się dzieje w ich domu. Niestety nie udało im się tego dokonać, a rodzina wyprowadziła się w 1980 roku. W filmie akcja potoczyła się inaczej. Obecnie jest już droga część horroru "Obecność 2" również opowiadający o rodzinie, która wprowadza się do nawiedzonego domu. Trailer filmu Obecność 2:
Οглեви изихудጽтвο οрМዩпቅλεη ըδиԵՒταլеба кескιδиφዧп оσխтሽδижу եш
Одизуπ τևզеጱαслሄΣοз уղазоκоρу лጬбеγаሢጤЕλатудя րሗԼ ωниνዦլጊብո зваֆа
Αሞևքոдр μедумግրипՕ уնኔቻиյուО мոታωδ ቬтреዠናዞኂИջιኒедрοвр ኛικθх
Иμևደещዟчεн жезоΨիлиγ иγесрቭш лэγуԹотеταሶոр ρерсХрепсудև փቸ

Film bardzo dobrze zrobiony od strony technicznej.Nieźle zagrane role pary Warrenów.Sama fabuła przewidywalna , a film mało straszny.Osoby,które oglądały Amityville lub

niedziela, 8 lutego 2015 4 minuty czytania W dzisiejszych czasach chyba nikogo już nie dziwi napis "film oparty na faktach" w czołówkach większości horrorów. Po raz pierwszy coś takiego ujrzałem, brzdącem będąc, podczas seansu "Blair Witch Project" i wtedy faktycznie straszne wydarzenia śniły mi się po nocach. Teraz zbywam taką informację machnięciem ręki i szybko zapominam, żeby nie psuć sobie widowiska. Niestety zaraz po tym w "Obecności" padają kolejne znamienne słowa odnośnie małżeństwa egzorcystów: "Spośród tysięcy spraw w całej ich kontrowersyjnej karierze jedna jest tak złowieszcza, że milczeli o niej aż do teraz". No faktycznie, już na dzień dobry muszą mi powiedzieć dwukrotnie, że przerażające sceny wydarzyły się naprawdę, żebym przypadkiem nie zapomniał się wystraszyć... Wybaczcie to moje zrzędzenie, ale chyba od czasu hiszpańskiego "[Reca]" nie obejrzałem horroru, który by mnie autentycznie wystraszył – większość osiąga swoimi próbami apogeum żenady ("Mama") albo jest dobra, ale nie wywołuje lęku ("Oculus"). Na całe szczęście "Obecność" przerywa złą passę i okazuje się naprawdę przyjemnym (w jak najgorszym tego słowa znaczeniu!) straszakiem. Prolog opowieści jest jedną z najciekawszych części filmu. Opowiada o współlokatorkach, które pozwoliły zamieszkać zmarłej dziewczynce Annabelle w lalce, już samym wyglądem wywołującej ciary na plecach. Nie trzeba być wielkim odkrywcą, żeby wiedzieć, iż kukiełka zaczyna nawiedzać kobiety. Ten pomysł tak spodobał się widzom, że nakręcono osobny film – "Annabelle". Ale abstrahując od tego – wstęp służy nam właściwie do zapoznania się z małżeństwem świeckich egzorcystów, zajmujących się różnorodnymi nawiedzeniami i demonami. Równolegle obok toczy się wątek rodziny Perronów, która wprowadza się do nowego domostwa, położonego gdzieś na przyjemnym odludziu. Wkrótce zaczynają dziać się dziwne rzeczy: a to matka budzi się z rozległymi siniakami na ciele, a to młodzi znajdują starą pozytywkę albo córka mówi: "mamo, tam w nocy ktoś stał". Nie trzeba długo czekać, aby rodzina zaczęła podejrzewać demoniczne ingerencje i poprosiła o pomoc małżeństwo Warrenów. Jak widać, fabuła tak naprawdę wcale nie jest odkrywcza. Schemat nawiedzonego domu był już wałkowany tyle razy, że nikt nie da rady tego zliczyć. Marząca o sielance rodzina nie może żyć w spokoju przez nie do końca martwych poprzednich lokatorów, mających awersję do spokojnego żywota – już czekamy na krzyki, trzaskające drzwi i dziwne cienie przemykające za plecami. Cały schemat wydaje się być takim banałem, że aż nie mogłem uwierzyć, jak wiele wyciągnął z niego James Wan. Reżyser zebrał cały swój kunszt i odświeżył wytarte motywy, dodając nowe. Już po obejrzeniu "Piły" jego autorstwa można się spodziewać świetnych zwrotów akcji. Najważniejsze tutaj jest chyba tutaj dawkowanie napięcia. Nie chodzi o to, że pan Wan oszczędza na widzu i skąpi momentów przyspieszających tętno, o nie, nie. Po prostu każde kolejne dziwne zdarzenie znajduje się wyżej w skali przerażających sytuacji. Akcja nabiera tempa, gdy w domu pojawiają się państwo Warrenowie. Rozstawiwszy profesjonalny sprzęt godny Pogromców Duchów, czekają na przejawy nadnaturalnej obecności. Oczekiwanie nie trwa długo i szybko udaje im się zebrać wystarczający materiał dowodowy. Problem jednak nie leży w braku wiary – chodzi o to, czy demony da się wypędzić... Niestety wyprowadzka nie wchodzi w grę, bo siły zła przyczepiły się już do aury rodziny. Muszę przyznać, że biednym Perronom smród strachu ciągnie się po gaciach, ale co ważniejsze – widz odczuwa to razem z nimi. Rewelacyjnie pomaga w tym muzyka skomponowana przez Josepha Bisharę, akcentująca poczucie nieustannego zagrożenia. Na pochwałę zasługuje również dynamiczna praca kamery – dzięki temu nie wszystko jest od razu pokazane i wiele pozostawiono wyobraźni oglądającego. James Wan w końcu wie, że (parafrazując) "to, co najstraszniejsze, jest niewidoczne dla oczu". Jednak, co najważniejsze, kiedy już pokaże w pełnej krasie rzeczone demony, robi się tylko ciekawiej. Należy pamiętać, że również wielka w tym zasługa aktorów. Szczególnie płeć piękna dała niesamowity popis swojego kunsztu. Na pierwszy plan wysuwa się Vera Farmiga, portretująca Lorraine Warren. Posiada ona pewne umiejętności jasnowidzenia, których niezmiernie się obawia. Mimo iż mogą być pomocne, często przysparzają jej wielu cierpień. Już na pierwszy rzut oka wyróżnia się dzięki temu z tłumu, grając pełną współczucia, ale zmęczoną egzorcystkę. Świetnie spisała się również Lili Taylor, wcielająca się w matkę, Carolyn Perron. Demony szczególnie upodobały sobie nękanie właśnie jej, w związku z czym nie tylko ze zdwojoną siłą musi obawiać się o dzieci, ale również o siebie. Aktorka doskonale poradziła sobie z presją i osiągnęła wyżyny w ukazywaniu przerażenia. Do gry panów, a więc Patricka Wilsona (Ed Warren) i Rona Livingstona (Roger Perron), także nie da się przyczepić, aczkolwiek stoją raczej w cieniu swoich partnerek. Nie da się ukryć, że małżeństwo Warrenów istniało naprawdę. Lorraine żyje do dzisiaj i prowadzi muzeum okultystycznych rzeczy, jakie zebrała wraz z mężem podczas swoich "przygód". Nie da się również zataić faktu, że rodzina Perronów też nie jest wymysłem scenarzysty – coś przeraziło ich na tyle, że zwrócili się o pomoc do pary egzorcystów. We wszystkie opisy strasznych rzeczy, jakie rzekomo rozgrywały się w nowo zakupionym domu, można wierzyć lub nie. Wiem jednak, że jeżeli zasiądziecie do "Obecności", będziecie się bać. Jeśli lubicie się bać, będziecie również czerpać z tego przyjemność. Najstraszniejsza jest jednak myśl, że jeżeli te rzeczy wydarzyły się naprawdę, to rodzina Perronów przeżyła nieliche piekło. Ocena użytkowników Średnia z 4 ocen Twoja ocena Wczytywanie... Senna. "Senna" to oparta na faktach historia o brazylijskiej legendzie wyścigów samochodowych, kierowcy wyścigowym Ayrtonie Senna, który przez wielu jest uważany za najlepszego kierowcę wszechczasów. Oprócz niepowtarzalnej kariery Senny w Formule 1, film obejmuje jego fizyczną i duchową podróż przez życie, zarówno na torze Odpowiedzi blocked odpowiedział(a) o 14:12 Mówili pod koniec filmy w kinie, że jest i pokazywali zdj tej rodziny, której przydarzyło się to na ja o tym myślę - wierzę w opętania i w takie zjawiska paranormalne, wierzę, że było coś takiego na prawdę aczkolwiek na pewno coś podkoloryzowali. Jest oparty na faktach. :) Padme100 odpowiedział(a) o 14:13 Jest oparty na faktach, byłam na nim w kinie i na początku mówią, że film jest na faktach. To nieco może przerazić, ale film jest warty uwagi, na prawdę polecam ;) Nie wydaje mi się, żeby był oparty na faktach. W filmie niby tak mówili, ale to raczej dlatego. żeby wzbudzić u oglądającego dodatkowe emocje. Dzięki temu film miał się stać straszniejszy. A co do Ciebie to jeśli boisz się oglądać horrory sama to oglądaj je z przyjaciółmi, znajomymi, albo rodziną. Wtedy horror nie jest taki straszny jak by był, gdybyś oglądała go sama. :)Na bezsenność najlepiej zażywać tabletki, albo zmuszać się do dużego wysiłku. Wtedy będziesz bardzo zmęczona i bezsenność Ci nie będzie dolegać. Mam nadzieję, że pomogłam. :> Sorry ze temat odkopuje ale jak by ktoś jeszcze szukał to może zobaczyć tu : [LINK] ;] kinpau odpowiedział(a) o 07:54 Tak. Film jest oparty na faktach i pokazuje to co przez 10 lat przeżywała tam ta rodzina. Ichhistorie do kksiążki przez 10 lat spisywała ich najstarsza córka i na podstawie tego opowiadania jest nagrany ten film. A co do tego ze boisz się po oglądaniu horroru to tego. Nie polecam bo to jedyny horror którego się balam. Dzisiaj będę go odladac w kościele. Strasznie się boje :) mam nadzieje ze jak chcesz bardzo oglądać to z kimś np koleznanka.. Mama.. Tata... blocked odpowiedział(a) o 14:35 Ta historia jest prawdziwa, jednak w filmie na 110% jest coś dodane i nie jest pokazane dokładnie jak to na prawdę było. Czyli historia jest prawdziwa, ale film troszkę podkręcony. Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub
Na świecie nie ma zbyt wielu horrorów powstałych w oparciu na faktach. Jednak „Obecność” różni się od nich właśnie tym, że fabuła filmu ma (podobno) konkretne podstawy w rzeczywistości. Jaka jest prawdziwa historia związana z tą przerażającą produkcją? Początek koszmaru
Dwa pierwsze filmu z serii Obecność bardzo przypadły mi do gustu. Podobnie było z pierwszym spin-offem, czyli Annabelle. Kolejne filmy to już duża strata jakości i odcinanie kuponów od popularności marki. Duże nadzieje pokładałem w trzecim filmie głównej serii, od którego rozpocząłem tegoroczne wizyty w kinie. Recenzja filmu Obecność 3: Na rozkaz diabła. Na rozkaz diabła W 1981 roku Ed i Lorraine Warren byli znani już nie tylko wśród egzorcystów. Ich dokonania obiegły świat i stali się kimś w rodzaju celebrytów. Podczas dokumentowania egzorcyzmów na 8-letnim Davidzie Glatzelenie dochodzi do tragicznych wydarzeń. W ich efekcie Ed ponosi ciężkie obrażenia, chłopak siostry Davida – Arne Johnson, by uratować chłopca zaprasza demona do siebie. Kilka miesięcy później niekontrolujący swojego ciała Arne brutalnie morduje właściciela motelu, w którym mieszka. Policja rozpoczyna dochodzenie, a Warrenowie starają się udowodnić, że w trakcie popełnienia czynu Arne nie odpowiadał za swoje czyny. Czy sąd uwierzy, że chłopak zrobił to na rozkaz diabła? Prawdziwa historia? I tak, i nie. Chociaż na początku filmu widzimy napis To prawdziwa historia to musimy pamiętać, że seria Obecność bazuje na doświadczeniach Eda i Lorraine Warrenów. Sprawy, w których brali udział opierają się na udokumentowanych wydarzeniach, ale są odpowiednio koloryzowane i fabularyzowane. Zostawmy jednak ich życie prywatne w spokoju, zostawmy oskarżenia o oszustwa i wszelkiego rodzaju rewelacje na ich temat. Skupmy się na historii Arne Cheyenne Johnsona, żyjącego po dziś dzień. Sprawa Arne miała swego czasu wielki rozgłos, ponieważ była pierwszym procesem w USA, gdzie oficjalną linią obrony było opętanie przed demony. Dostała nawet przydomek będący podtytułem filmu – Devil made me do it. I choć finał sprawy jest troszkę inny niż przedstawiają nam twórcy to potoczyła się ona dość podobnie. Trzeba, jednakże pamiętać, że cała reszta filmu to już czysta fantazja scenarzysty. Dlatego nie mówicie proszę, że to film na faktach autentycznych 😉 Ale gdzie tu horror? Obecność 3: Na rozkaz diabła mocno zmienia klimat. Poprzednie dwa filmy były równie straszne, co oszczędne w epatowaniu demonami, potworami czy poltergeistami. Filmy przedkładały klimat nad tzw. jump scares i działało to znakomicie. Niestety tym razem twórcy zaserwowali najgorsze nawyki sequeli. W miejsce budowania atmosfery grozy mamy przebitki koszmarnych twarzy, demony czające się za plecami, a nawet… biegające potwory/zombie. Można podskoczyć raptem ze dwa razy, a do tego momenty te są dość mocno sygnalizowane i spodziewane. Nie podejrzewałem, że twórcy pójdą drogą słabiutkich spin-offów, ale tak się niestety stało… Obecność 3: Na rozkaz diabła Wielkie, bardzo wielkie rozczarowanie. Obecność 3: Na rozkaz diabła to nie tylko najgorsza odsłona głównej serii tego uniwersum, ale też bardzo cieniutki horror. Film nudny, zupełnie niestraszny, rozmieniający na drobne filmowy dorobek Warrenów. Do obejrzenia w jakiejś usłudze streamingowej, bo nabijanie frekwencji nie przyniesie serii niczego dobrego. Szkoda. V: 660
Obecność Roberta Bąkiewicza i Łukasza Mejzy na listach wyborczych PiS-u do Sejmu komentował w "Faktach po Faktach" w TVN24 (Włodzimierz Czarzasty - KKP Lewicy, wicemarszałek Sejmu).
"Lorraine Warren (Vera Farmiga) i Ed Warren (Patrick Wilson) to dwójka badaczy zjawisk paranormalnych. Pewnego dnia, zostają wezwani przez przerażoną rodzinę, na odludną farmę. Okazuje się, że mieszkańcy są nawiedzani przez tajemniczą zjawę, która nie chce dać im spokoju. Para badaczy, staje do walki z najstraszniejszym demonem z jakim kiedykolwiek mieli do czynienia." - . . . . . MOIM OKIEM: "Obecność" to film twórcy „Piły" i „Paranormal Activity”, czyli jednych z najlepszych serii horrorów jakie powstały. „Piła” słynęła przede wszystkim ze swojej brutalności i umiejętności straszenia widza, a znakiem rozpoznawalnym „Paranormal Activity” była kapitalna zdolność trzymania oglądacza w niepewności oraz ten magiczny dopisek „Oparty na faktach”. Fabularnie jest to horror, chyba z najbardziej oklepanym motywem wszechczasów: mamy rodzinę, która wprowadza się do nowego-starego domu. Ich nowy dom oczywiście okazuje się być nawiedzony. Bohaterowie z początku nie decydują się na żadne działania, ale w końcu po dziwnym ataku na ich córkę postanawiają zwołać pomoc. Tu wchodzi do akcji małżeństwo Warrenów, które specjalizuje się w wypędzaniu demonów z ludzi, domów czy innych przedmiotów. Mimo, że widzieliśmy to już setki razy, to w tej produkcja fabuła jest bardzo dobra! Świetni bohaterowie, ciekawe życiorysy postaci nawiedzających dom Perrenów oraz bardzo sprawnie i rozsądnie prowadzona akcja. Ale pora zadać sobie najważniejsze pytanie: Czy „Obecność” straszy? I, to jak! Klimatyczna muzyka od razu daje nam do zrozumienia, że będzie bardzo strasznie. Ten film został zrobiony po to by odczucia z filmu bazowały głównie na odczuciach słuchowych i według mnie wszyło to bardzo dobrze! Możliwe, że muzyka nawet troszkę za bardzo wskazuje widzowi kiedy ma się bać, ale jednak nie mogę sobie wyobrazić tego filmu z inną ścieżką dźwiękową. Taka prawda, że horrory dzielą się na pięć rodzajów: takie, które straszą swoja brutalnością, psychologiczne, historie, w których występuje jakaś klątwa, urok czy inny przeklęty dom oraz filmy o różnorakich potworach zabijających wszystko co się porusza. Ostatnim gatunkiem są, moje ulubione, horrory o egzorcyzmach. Film Jamesa Wana łączy dwa rodzaje, gdyż w tym dziele możemy zobaczyć nawiedzony dom, jak i opętanie. Co prawda są to dwa najczęściej wykorzystywane myśli przewodnie w filmach, które maja straszyć, ale wyjątkowo tutaj tworzy to całkiem logiczną całość. Nie mogę również powiedzieć, że historia zaprezentowana w filmie jest schematyczna i oklepana. Wprost przeciwnie wciąga i trzyma w niepewności od początku aż do końcowej sekundy.. Tym razem sprawdził się stary motyw straszenia. Trzaskanie drzwiami, różne tricki z prześcieradłem, jakieś migające postacie czy choćby świetnie wykorzystana by straszyć, gra w chowanego: to wszystko składa się w komplet, który mimo, że 2idzieliśmy go już kilka razy w innych filmach, to tutaj te wszystkie rzeczy potrafią sprawić, żeby widz poczuł tytułową „obecność”. Kolejnym elementem, na który należy dać temu filmowi plus, jest aktorstwo. Co prawda większość aktorów (w szczególności ta męska część) nie gra jakoś powalająca, ale dwie panie, które otrzymały główne role pokazały naprawdę doskonałe kreacje aktorskie. W szczególności do gustu przypadła mi postać matki (Lili Taylor), która borykała się z najcięższymi problemami ze wszystkich bohaterów. Za to na drugim miejscu plasuje się Lorraine Warren (Vera Farmiga), która już od początku filmu miała widoczne problemy ze swoimi „wewnętrznymi demonami”. Podsumowując, „Obecność” jest bardzo dobrze zrealizowanym horrorem. Filmem, który straszy i trzeba go obejrzeć. Świetna i interesująca fabuła, idealne manipulowanie napięciem, no i kilka scen, które naprawdę mogło przestraszyć powodują, że ta produkcja na pewno wyróżnia się na tle innych horrorów o tematyce egzorcyzmów. Polecam serdecznie, nawet tym nie lubiącym się bać. Ode mnie:[9/10] . . . . . INFO: Czas trwania: 1 godz. 52 min. Gatunek: Horror Premiera: 26 lipca 2013 (Polska) 27 czerwca 2013 (świat)) Produkcja: USA Reżyseria: James Wan Scenariusz: Chad Hayes, Carey Hayes . . . . . GŁÓWNE ROLE: Vera Farmiga - Lorraine Warren "Sierota" reż. Jaume Collet-Serra "W Chmurach" reż. Jason Reitman nominacja do nagrody Oscar za Najlepszą Rolę Drugoplanową "Infiltracja" reż. Martin Scorsese Patrick Wilson - Ed Warren "Naznaczony" reż. James Wan "Watchmen. Strażnicy" reż. Zack Snyder "Upiór w Operze" reż. Joel Schumacher Lili Taylor - Carolyn Perron "Okup" reż. Ron Howard "Strzelałam do Warhola" reż. Mary Harron serial "Sześć stóp pod ziemią" Ron Livingston - Roger Perron "Stosunki Międzymiastowe" reż. Nanette Burstein serial "Zakazane Imperium" serial "Kompania Braci"
Cg0rv.
  • nkd6crzk4n.pages.dev/37
  • nkd6crzk4n.pages.dev/140
  • nkd6crzk4n.pages.dev/43
  • nkd6crzk4n.pages.dev/109
  • nkd6crzk4n.pages.dev/133
  • nkd6crzk4n.pages.dev/217
  • nkd6crzk4n.pages.dev/359
  • nkd6crzk4n.pages.dev/288
  • nkd6crzk4n.pages.dev/228
  • obecność film na faktach